Dodany przez D'arcy,
26-07-2016
Chis Pine coraz bardziej przypominający Williama Shatnera, nieco sztywny, a co za tym idzie sztuczny Karl Urban, co dziwi, bo aż tak nie rzucało się to w oczy w poprzednich odsłonach. Simon Pegg jako scenarzysta postanowił jeszcze nieco bardziej rozśmieszać swoją postacią Scotty'ego, ale także napisać nową historię dotyczącą życia prywatnego dla Hikaru Sulu, która może niektórych dotknąć. Sporo Chekova, aż szkoda, że jeśli w następnej odsłonie ta postać się pojawi, to nie będzie to już przedwcześnie zmarły Anton Yelchin. Nie zabrakło też miłego gestu, upamiętnienia zmarłego Leonarda Nimoya, ale też pozostałych aktorów znanych z serialu i filmów z lat 1979 - 1994, z których kilkoro także już nie żyje. Dla pokolenia trzydziestokilkulatków powrót do młodości za sprawą Beastie Boys i ich Sabotage w ścieżce dźwiękowej. Poza tym mało wyrazisty czarny charakter, który nie umywa się do poprzednich, przewidywalne do granic możliwości - dużo wybuchów, poświęcający się Kirk i standardowo podstawowa zasada Star Treka - ci w czerwonych koszulach giną pierwsi.