Dodany przez Hama,
24-07-2003
Do trzeciej części terminatora podszedłem dosyć sceptycznie. Poprzednie dwie części bowiem, uważam za arcydzieło kina akcji, ikonę przeszłości. Dziś czasy, widownia i wymagania się zmieniły. Publiczność nie dopinguje już vandamom i stallonom ale postaciom typu Frodo i Neo. I tu nagle wyskakuje Schwarzenneger, ze swoim rozrusznikiem serca i bawi się w efekt specjalny. Stąd mój sceptyzm. Jak się okazało niepotrzebny.
Oglądając "Terminatora 3" bawiłem się doskonale, sto razy lepiej niż na "Matrixie Reaktywacji". Twórcy filmu idealnie wymierzyli składniki. Wszystko jest na swoim miejscu, akcja, humor itd. A Arni udowodnił że wciąż ma moc i nie pozwoli zbić się z pantałyku. Sceny akcji, pościgów i strzelanin w stylu Arnie kontra 30 chłopa przeplatają się ze świetnie "wkręconymi" akcentami humorystycznymi. Dystans, z jakim twórcy podeszli do tej całej legendy terminatora okazał się wspaniałym środkiem na uniknięcie patosu i kręcenia się wokół własnego, mechanicznego ogona. Plus jeszcze wspaniałe, niehollywodzkie zakończenie...
Jednym słowem wyszedłem z kina mile zaskoczony dwiema, wspaniale spędzonymi godzinami. Chociaż "trójka" nie dorównuje geniuszem dwóm poprzednikiom i wątpię czy zrewolucjonizuje kino tak jak one, jednak mimo to można ją śmiało uznać za porządną kontynuację. Warto się wybrać do kina, odpocząć trochę od tych kiczów w stylu "The Core" i zaznać porządnej rozrywki w starym dobrym stylu.
Dodany przez Barni,
24-08-2003
Niestety trzecia część Terminatora zrobiona przez niejakiego Jonathana Mostowa ma się do poprzednich częsci stworzonych przez Jamesa Camerona [James wrooooc !!] jak praca odrobiona niedbale przez czeladnika do kunsztu, pietyzmu i wycyzelowania wszelkich detali dostępnych tylko dla mistrza. Co bowiem mamy z trzeciej częsci Terminatora ??? Morze głupoty, niczemu nie potrzebnych wybuchow przy każdej okazji niemalże klasy bomby atomowej lub conajmniej stacji paliw . Ładną dupeńke, ktora nie ma w sobie nic z terminatora Terminatorów:)) i kaluje nieudacznie Michaela Biehna na każdym kroku. Kreację Arnolda mimo, ze zagraną zawodowo będącą jednak tylko kalką pomysłow z poprzedniej części. Ale z drugiej strony trzeba przyznać, ze dzięki temu morzu głupoty, jaką zaserwował na Mostow [jak np Arni wywracający nogami furgonetkę, przebijający na wiszącym jadącym dźwigu ściany bez najmniejszego uszczerbku nawet na swojej nieśmiertelnej skorze i wiele innych] ubawiłem się na tym filmie prawie do łez, tylko chyba niekoniecznie z tego o co twórcom chodziło. Polecam rónież scenę walki pisuarami :))) Z niezlych rzeczy na pewno przejdzie do klasyki kina scena z pędzącym dzwigiem, przy której blednie pościg z Matrixa Reatktywacji. I na koniec mamy piękne zakończenie, jakby zupełnie z innej klasy filmu....
Podsumowaując można obejrzeć, ale spodziewałem się o wiele więcej.