Film powstał na podstawie noweli Stephena Kinga.
David Drayton wraz z synkiem i grupą ludzi z miasteczka zostaje uwięziony w supermarkecie. Całe miasteczko spowiła tajemnicza i złowieszcza mgła. Wkrótce okazuje się, że w owej mgle czai się niebezpieczeństwo. David przekonuje się, iż ludzie sparaliżowani strachem są równie niebezpieczni co czające się we mgle zło.
Film momentami za bardzo przypomina Łowcę snów z 2003 roku. Nawet jeden z aktorów z Łowcy dostał główną rolę we Mgle. Niestety to na tyle z porównywaniem, bo film nie dorównuje Łowcy. Ciągnie się i pokazuje coraz to więcej głupoty uwięzionych w supermarkecie ludzi i bezsensownej w większości przypadków śmierci, do której oczywiście nie doszłoby gdyby ludzie choć odrobinę myśleli. To powoduje irytację. Jeden plus - doskonale ukazano co może spowodować połączenie głupoty ludzkiej z nawiedzeniem. Rola pani Carmody (tu Marcia Gay Harden) – dewoty, najwyraźniej nie do końca zrównoważonej kobieciny, która doskonale odnalazłaby się w naszym kraju. A zakończenie, choć w dużej mierze przewidywalne, odrobinę odbiega od tych zazwyczaj spotykanych w tego typu filmach.
Mi się film podobał. Może akcja dzieje się trochę zbyt szybko, ale dla fanów Stephena polecam. W innym radze, przeczytać jakąś książkę Kinga i zacząć rozumieć,analizować. A nie patrzyć na to, co powierzchowne. Empatia wskazana.
Michał, możesz sobie czytac książki, co nie zmienia faktu, iż ten film jest cieniutki. Jak porówna ten chłam do np. "Łowcy snów", "Skazani na Shawshank" czy "Zielonej mili"? Film wchodził do kin z taką pompą, że spodziewałem się czegoś znacznie lepszego... A już sceny w supermarkecie całkowicie zdefiniowały głównego odbiorcę filmu - debilne amerykańskie społeczeństwo... Chcsz się z nimi równac?
Drogi Michale, widzę, że pijesz do mojej wypowiedzi. Z twórczością Kinga nie mam większych problemów. Podobnie z jej analizowaniem i rozumieniem. Dlatego też twierdzę, że film jest po prostu słaby. Jeśli chodzi o Mgłę to być może wiesz, że było to jedno z wielu opowiadań. I idąc dalej może też obiło Ci się o uszy, iż do tej pory – od połowy lat 70 - autorowi wielu naprawdę dobrych książek, jakim jest King, tylko kilka ekranizacji się spodobało. Póki co nie słyszałam okrzyków zadowolenia z tej akurat pozycji. I gdybyś rzeczywiście miał jakiekolwiek pojęcie o jego twórczości wiedziałbyś, że niestety, co najmniej połowa książek/opowiadań, które wyszły spod jego ‘pióra’, w ciągu ostatnich kilku lat są niestety pisane taśmowo, komercyjnie. I żebyś znów źle nie zrozumiał mojej wypowiedzi -nie wszystkie! Niestety z ekranizacjami jest różnie, a zazwyczaj kiepsko. Było ich wiele, liczy się je w dziesiątkach, powstały kolejne ekranizacje starszych pozycji - nazywanych już klasykami. Tylko kilka zostało nagrodzonych. I być może także wiesz, że King pojawia się w niektórych swoich filmach (które później nazywa tymi udanymi), a tu jakoś go nie dojrzałam. I nie pisz tu o czytaniu i analizie. Książki czy opowiadania nie zawsze idą w parze z ekranizacjami. I jakby dobra nie była książka/opowiadanie, jak w tym przypadku – film jest po prostu kiepski.
Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się. | Zapomniałem hasła
Jeśli dotychczas nie korzystałeś z eBOA, nie pamiętasz adresu email, który podałeś przy umowie, lub zagubiłeś otrzymane hasło, możesz ponownie zarejestrować i zalogować się do eBOA, używając uproszczonej metody z wykorzystaniem numer telefonu.