Dodany przez Krzysiek,
15-08-2002
"Włamanie na śniadanie", opowiada historie
jednych z najbardziej znanych w Stanach bankowych
rabusiach. Zobaczymy jeszcze kaskader, który ma
fioła na punkcie różowych kobiecych butów i
znudzona gospodynie domowa - żona milionera,
która pojawia się w ich życiu zupełnie
przypadkowo. Gdy między nią i Joe przeskakuje
"iskierka", zostaje z nimi i spędza
najciekawsze chwile swojego nudnego,
niedowartościowanego życia, które toczyło się
dotychczas pomiędzy czterema ścianami kuchni.
Chwilę później Terry także doznaje takiego samego
olśnienia i już mamy klasyczny przykład trójkąta,
w którym dwóch facetów walczy o jedną kobietę.
Przestają się dla nich liczyć banki oraz policja,
która jest cały czas na ich tropie. Liczy się
tylko Kate. Film jest naprawdę dobry, choć
troszkę przefantazjowany, ale mimo wszystko warto
go obejrzeć. Nie nastawiajcie się na kino akcji,
bo film ten daleki jest od takiego gatunku. To
raczej bardzo lekka komedia z mocna dozą ironii.
Bardzo dobra gra aktorska i niepospolite ujęcia
naprawdę ożywiają film. Pomimo swojej długości
jest wstanie przykuć uwagę. Gorąco
polecam!!!!!!!
Dodany przez anetka,
03-09-2002
Nie po raz pierwszy miałam mieszane uczucia
wychodząc z kina. Sama nie wiedziałam, czy to co
właśnie zobaczyłam podobało mi się czy nie!
A dlaczego tak czułam? Ponieważ "Włamanie na
śniadanie" (dość nieszczęśliwe tłumaczenie
tytułu) to nietypowy film sensacyjny.
Z jednej strony toczy się akcja, nic
nadzwyczajnego: napady na banki (sposób
interesujący, ale już dawno wykorzystany przez
przestępców w real world, więc nic szokującego),
trochę humoru (często ratującego nieco senne
sceny), ale obok tego dzieje się ta faktycznie
ciekawa część akcji: zupełnie nietypowy romans:
nie dość, że w "trójkącie" to jeszcze między
"normalną" gospodynią domową a dwoma
przestępcami (rzecz jasna, w real world byliby
oni paskudni i wulgarni, a nie super-sexy jak
Bruce Willis, z którym ja też mogłabym mieć
romans, czymkolwiek by się zajmował!). Atmoafera
filmu jest chwilami nieco zbyt melancholijna, ale
jednocześnie nadaje ona temu filmowi dość
oryginalny ton, a to nie zdarza się często:
oryginalność w filmie sensacyjnym.
Podsumowując, po przemyśleniach doszłam do
wniosku, że jednak cieszę się, że wydałam te
kilkanaście złotych aby zobaczyć "sleep-over
bandits" i polecam ten film każdemu, kto w
filmie akcji nie szuka wyłącznie akcji.