Dodany przez Marcin,
18-02-2006
Mgła
U zarania kina jego pierwotną funkcją była funkcja rozrywkowa. Początkowo była to rozrywka dla prostego ludu. Jednak w miarę upływu czasu twórcy filmowi zauważyli, ze film może pełnić bardzo poważną rolę. Może opowiadać o sprawach ważnych, zmuszać do refleksji, agitować. Wydawało się, ze już nic nowego nie uda się wymyślić, ale okazało się, że Rupert Wainwright to twórca tyleż zdolny co nowatorski. On znalazł kolejną funkcję jaką może spełniać film. Chodzi tu o …. A może najpierw o samym filmie.
Obraz Wainwrighta to remake klasycznego filmu Johna Carpentera opowiadający historię mieszkańców pewnego małego miasteczka, których podczas mgły nawiedzają duchy zmarłych marynarzy szukających zadośćuczynienia za swoje krzywdy.
Cóż – pozornie fabuła bardzo prosta, ale jakże to można przestawić. W filmie mają niesamowite efekty specjalne(niewiarygodne, bo niewiarygodnym wydaje się, ze przy tak wspaniałych możliwościach technicznych można uzyskać tak mizerne efekty)
Do tego dochodzi niezwykła gra aktorów(niezwykła, bo jak przy tak olbrzymim potencjale aktorskim reżyserowi udało się wybrać tych najgorszych)]
No i na końcu reżyseria – Mistrz Wainwright tę prostą i potencjalnie pełną grozy historię przedstawił w sposób nowatorski i wręcz genialnie nieudolny. Wątki jakoś ze sobą nie współgrają a widz walczy z sobą, by podnieść ostatkiem sił coraz cięższe powieki
No ale w przypadku filmu Mgła zarówno fabuła jak i wszystkie pozostałe elementy sztuki filmowej są sprawą drugorzędną, gdyż film Mgła to film z misją i niczym mickiewiczowski Konrad za miliony cierpi i zbiera kolejne razy krytyków. Ale cel jest jakże szczytny, gdyż po seansie Mgły każdy następny film wyda nam się arcydziełem dzięki któremu przeżyjemy swoiste katharsis.