Dodany przez PROT,
02-06-2002
Film jest adaptacją książki Gene Brewera pt.
"K-PAX" i opowiada historię człowieka, który
uważa się za kosmitę, przybywającego z odległej
planety K-PAX. Ze względu na swoje dziwne
zachowanie, bohater trafia do szpitala
psychiatrycznego. Tam opiekuje się nim dr Mark
Powell.
Historia jest przepiękna. Dużo tutaj
filozoficznych rozważań na temat egzystencji i
małości człowieka wszechświata. Główny bohater o
imieniu Prot uświadamia lekarzowi podczas
licznych rozmów, że świat w którym żyjemy i my,
ludzie, jesteśmy słabi. Prot dziwi się, że nasza
cywilizacja jeszcze nie zginęła, śmieje się z
systemu, jaki stworzył człowiek. Mieszkańcy K-PAX
żyją w idyllicznym świecie, pełnym harmonii.
Godne zacytowania w tym miejscu są słowa Prota
podczas powitania z lekarzami: "Ilu macie na
ziemi doktorów?" zapytał, ironicznie krytykując
nasz system. Były i takie: "u nas [na K-PAX] nie
ma praw, ani prawników", "każda istota potrafi
odróżnić dobro od zła". Główny bohater wywiera
bardzo dobry wpływ nie tylko na pacjentów
szpitala psychiatrycznego, ale nawet sam dr
Powell decyduje się na ważny krok, mający na celu
zbliżyć jego rodzinę do siebie. Prot przywraca
ludziom radość i sens życia. Żałuję, że my -
ludzie - musimy narzucać sobie pewne zasady i
normy zachowania, bo w przeciwnym razie byśmy się
nawzajem pozabijali. Pod tym względem życie na
K-PAX jest idealne, choć i ma swoje minusy, o
których nie wspomnę, aby zbyt wiele nie zdradzać
widzom, którzy zechcą obejrzeć ten film.
Bliska perfekcji jest gra aktorska. Duet Jeff
Bridges - Kevin Spacey wypadł na ekranie
fenomenalnie. Obaj panowie znakomicie wczuli się
w role, włożyli dużo serca w pracę, która była
niełatwa ze względu na trudne postacie, jakie
musieli odgrywać. Obaj bohaterowie są wyjątkowi i
mają swój charakter. I chwała za to aktorom, że
tak pięknie potrafili przedstawić dr Powella i
Prota. Zaskakują również dialogi, wśród których
dominuje nuta filozoficzna, a także
humorystyczna, która ma na celu rozluźnić widza.
Nie mogę pominąć także dwóch istotnych aspektów
tego filmu, a mianowicie obrazu i muzyki. Są
wspaniałe! Przez cały czas mamy do czynienia z
grą światła, o którym tak wiele opowiadał Prot.
Efekty świetlne, jakie daje na przykład szklana
figurka wprowadzają sporo tajemniczości,
metafizyki, a powiedziałbym nawet dosadniej -
grozy! Podobnie jest z muzyką, która wzbudza
napięcie i urzeka. Nie wiem dlaczego tak się
dzieje? Może to efekt, spowodowany przez dźwięki
pianina, które są motywem przewodnim ścieżki
dźwiękowej? A może ta muzyka ma w sobie coś z
hipnozy? Trudno mi jednoznacznie określić, trzeba
pójść i osobiście posłuchać.
Najbardziej zaskakujące dla mnie stało się
zakończenie. Do tej pory nie wiem, co się stało z
głównym bohaterem i czy rzeczywiście pochodził z
innej planety. A może to był wytwór jego bujnej
wyobraźni? Interpretacji jest tyle, ilu stąpa po
ziemi ludzi. Każdy ma swoją wizję, swoje
wyobrażenie tego, co miało miejsce owego 27
lipca. Mogę też zdradzić, że w epilogu książki
pt. "K-PAX" autor wyjaśnia, kim faktycznie był
Prot.
Film jest moim kandydatem do wszelkich możliwych
nagród. Niebywale jest jedną z lepszych
tegorocznych premier. I nie tylko "Matrix", z
którym wielu powiązuje ten film co jest błędem,
ale i "Władca Pierścieni" i "Król Skorpion"
nie sięgają nawet do pięt temu wybitnemu dziełu.
Przejadły się już wielkie, komercyjne
"superprodukcje" amerykańskich filmowców, i
choć "K-PAX" również powstał w USA, jest
dobitnym przykładem tego, że w naszych kinach
coraz częściej gościć będzie ambitne kino,
kształtujące poglądy człowieka XXI wieku. Film
uczy nas pokory, a także wiary w to, że drzemie w
nas samych siła, która potrafiła by zmienić świat
na lepszy. Moglibyśmy zrobić tyle dobrego, bowiem
piękno jest w nas. We wszystkich. Ale czy tego
chcemy? Czy potrafimy czynić dobro?
"Prot zmienił i moje życie" albo "Gorąco
polecam, ja już jestem innym człowiekiem" to
tylko niektóre ze słów, jakie padały od osób,
które przeczytały książkę "K-PAX". Ja w całości
podzielam te odczucia jedynie po obejrzeniu
filmu. Uważam, że to dzieło warte jest zobaczenia
przez wszystkich mieszkańców Ziemi. Mogę nawet
wyznać, że niejednokrotnie bliski byłem uronienia
łezki, choć w życiu nieczęsto mi się to zdarza.
Może jestem zbyt wrażliwy, a może to czego
dowiedziałem się o człowieku jest prawdą?